Ostatnio zrobiło się coś nudno.. Ojciec dalej chodził do szkoły, wracał późnymi wieczorami, a tato Tii w kółko siedział, gotował, rozmawiał z Riną.. Tak cholernie mi się nudziło..
Rina chyba jedzie gdzieś do szkoły.. Tak słyszałem od ojca, ale on sam nie wie, co i jak. Ri ma magie po Tii. Z resztą ona najwięcej się w rodziców wdała..
-A ja w jednego.-burknąłem do siebie. Było już późno, Les nie wracał. Drugi spał, ona z resztą też. Ja natomiast siedziałem w kuchni i smęciłem na kubkiem czekolady.
Usłyszałem zgrzyt zamka, oczywiście domyśliłem się, że to on.
-Tato..?-spytałem cicho i poszedłem przed drzwi. Ściągnął buty i poczłapał do kuchni. Wyjął z szafki dolnej bandaż i poszedł do łazienki. Zerknąłem do środka.
-Co się stało?
Spojrzał na mnie, a po chwili odpowiedział.
-Taki mały incydent z kolegą.-syknął i owinął sobie dookoła ręki.
-Ale.. Nic ci nie jest?-no tak, głupie pytanie. Przecież owija sobie bandaż.
-Nic, idź spać.-burknął. Westchnąłem i zrobiłem jak chciał, czyli poszedłem do pokoju.
Udało mi się usłyszeć jeszcze, jak wszedł na górę do pokoju Tii. Pewnie będzie musiał się tłumaczyć..
Ciekawość wzięła górę. Przystawiłem ucho do drzwi ich pokoju i słuchałem.
<< Tii? D: >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz