Wyszli tak bez .. pożegnania? Poszedłem załamany do łóżka. ja nie wiem co mam sądzić. Upadłem załąmany. Ja nie pokazywałem mu się sam.. może .. on tak chciał> zna karino i wie jakie jego reakcję będą..
Ubrałem się powoli. Mój mózg działał na spowolnionych obrotach. Znalezienie bótów zajeło mi 20 minut. Wyszedłem szybko. W mieście zobaczyłem. Tego brata karino.. Złapałem go ukradkiem i przygniotłem do sciany w jakiś zaułku.
-wiesz co zrobięłś?-zapytałem go mega zły
-pomogłem mu zdecydować-powiedział spokojnie.
-nie rozumiesz! ja go kocham on jest moją jedyną radością -wyszeptałem
-chłopaki nie płaczą-wzruszył ramionami. Wymieżyłem cios w brzuchi kiedy zwijał sie na ziemię trzasnąłem jeszcze w szczękę.
Jeknął.
-chłopaki nie płaczą-syknąłem i wyszedłem z zaułka. Odszedłem kawałek. W tłumie zobaczyłem karino. Ja miałem ochote .. niewiem zamienic sie w wielkiego zzłego potwora. HULK ZŁYY! HULK ZNISZCZY ! hulk nie potrafi jednak poradzić sobie bez jednego japońskiego chłopaka.. On stanowił hulka podparcie.. Cały jego świat. Bez niego hulk tracił moce tracił siłę i wolę życia. Popatrzyłem na niego poraz ostatni. Zobaczył mnie.
<KARIN ;-; HULK SMUUTNY HULK PŁACZE >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz