piątek, 14 marca 2014

Od Pandory

Szłam sobie cicho, mocząc łapy w wodach zachodniego jeziora.
Weszłam trochę głębiej i poczułam jak ryby ocierają się o moje łapy.
Na początku było nawet miło, lecz po chwili znudziło mi się to i 
machnęłam nogami tak, że ryby zostały podrzucone do góry, a potem wylądowały na otulonych mgłą kamieniach.
Wyszłam z jeziora i położyłam się w cieniu drzew skulona.
Nagle usłyszałam szelest i spokojnie wstałam. Zobaczyłam dziwny cień. Był bardzo duży. Wystawiłam kły na wierzch. Czym kolwiek to było, nie miało prawa zakłócać mojego odpoczynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz