Załamałem się. JAK ON MOŻE. usiadłem Starałem się udawać silnego! Starałem się taki być !. Chciałem żeby oni tak uważali. Zwinąłem się w kłębek.
~jestes niczym! źle ci tu pewno co? choć..~głos w mojej głowie wydawał sie mną zawładnąć.
~Wstań zakończymy to.. oni cie nie kochają..~Podniosłem się ale to nie ja sterowałem ciałem..
-ale oni .. ja mam ludzi ktoży mnie kochają po co mam sie zabić im zależy-wyszeptałem
~wierszys w to?dzieci odejdą kiedy tylko nadejdzie okazja a on... wraca pijany zakrwawiony .. pewno ma kochanka..~głos kierował mnie w kierunku okna..
-ale nie..
~uwierz już będzie dobrze wystarczy że skoczysz będzie po wszystkim~wyszeptał . W tym momęcie stałem w oknie. Do ziemi było daleko.. Nadodatek tam stało drzewo na opał. Twarde lądowanie.
~2 kroki..~Ten głos kierował moim ciałem.
-Ja nie chce ... prosze nie chce
~bedzie dobrze...~
Zrobiłem jeden krok.. Już tylko jeden krok...
<<Dante XD ratuj staruszka>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz