niedziela, 25 maja 2014

Od Aslana

Obudziłem się o samym świcie. Był to dosyć chłodny poranek, od razu po przebudzeniu się, poszedłem na polowanie. Szukałem pożywienia parę godzin, ale widać szczęście mi nie dopisywało. Nie znalazłem nawet najmniejszego ptaka. Straciłem nadzieję, że coś znajdę, więc postanowiłem poszukać wody. Jednak bez skutków.
- Czy naprawdę w tej okolocy nie ma żadnego życia? - pomyślałem.
Pół dnia zmarnowałem na poszukiwaniu czegoś do zjedzenia i picia. Byłem lekko osłabiony. Nie jadłem nic wczoraj, ani dzisiaj. Przechodziłem przez najróżniejsze drogi, góry, łąki. Widziałem tylko co jakiś czas zatrute jagody. Nadchodził wieczór. Normalny bieg stawał się dla mnie trudny. Mój organizm był coraz w gorszym stanie. Skupiłem się teraz bardziej na szukaniu schronienia, gdzie bym mógł przespać dzisiejszą noc. Po chwili zauważyłem jaskinie, bez wahania zacząłem do niej wchodzić i się rozglądać. Nagle zobaczyłem coś co się porusza. Nie wierzyłem własnym oczom. Spał tam ogromny niedźwieć. Jak najszybciej podbiegłem i rzuciłem się na zwierze. Miałem ogromną przewage, gdyż zanim cel otworzył swoje wielkie oczy,był już nieżywy. O dziwo nie byłem senny, a myślałem, że padne z nóg i zaraz zasnę. Poszedłem więc na poszukiwanie wody, oraz rozejrzeniem się za jakimiś zwięrzętami, czy roślinami. Na ponurym czarnym niebie był ogrąmny błyszczący księżyc, a wokół niego gwiazdy. Szedłem główną wąską ściężką. Nic nie znalazłem. W czasie tego nocnego spaceru, rozmyślałem, czy czasem nie dołączyć do jakieś watahy, ale z drugiej strony, jeśli znalazłem przez 3 dni, tylko jednego niedźwiedzia, straciłem nadzieje. . Wstałem o bardzo wcześnie.. Pomyślałem, że kiedyś muszę znaleść jakiegoś wilka. Przezież nie mogę być jedynym basiorem na ziemi. Szedłem nadal, różnymi ścieżkami. W czasie spaceru znalazłem nieduża kałuże, napiłem się z niej, ponieważ moje pragnienie było ogromne. W środku nocy, wykopałem niewielki dołek pod korzeniami. To była moja nocna kryjówka. Obudziło mnie jakieś szturchanie łapą. Natychmiast otworzyłam oczy, ukazały się nim jakiś obcy wilk.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Nazywam się Aslan. - odparłem wstając.
- Ja Raito, szukam członków watahy. Masz ochotę dołączyć?
- Oczywiście, dawno nie widziałem w tych okolicach, żadnej żywej duszy.

<Raito?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz