Szłam ścieżką przez teren watahy. Stanęłam sobie na skalę. Był mglisty poranek i było widać tylko moją sylwetkę. Tuż obok skały przechodziła pewna młoda wadera o pół roku starsza ode mnie. Kiedy zobaczyła moją sylwetkę i moja świecące oczy, najwyraźniej się wystraszyła ponieważ odskoczyła. Zeszłam ze skały i uspokoiła się wyraźnie.
L: Cześć!
LI: Cze-cześć...
zawahała się.
L: Jak masz na imię?
LI: Libby...
L: Miło mi, jestem Lucy. A mogę wiedzieć czemu tak się mnie wystraszyłaś?
<Libby?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz