Wstałam i wyszłam z jaskini. Był wyjątkowo ciepły i piękny dzień, czułam się bardziej pewnie. Pobiegłam przed siebie, z uśmiechem na pyszczku. Dotarłam do miejsca, gdzie było kilka basiorów, ale w żadnym nie widziałam nic wyjątkowego.
Spuściłam głowę i już trochę zniechęcona ruszyłam dalej. Zaraz usłyszałam szelest krzaków. Wyskoczył z nich jakiś wilk.
Przycisnął mnie do ziemi warcząc. Był nawet... Przystojny?
Ten dalej warczał. Uśmiechnęłam się, a ten... Był zdziwiony, że nie jestem wrogiem.
<<Jakiś basior?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz