Szedłem tak sobie no bo co innnego. Rodzice sie rozeszli a mi czegos brakowało.. Jak by... znałem kogoś ale nie znałem. Niewiem no.... Jezu ale miałem snY. Przyjemne i dobre sny.. Śnił mi sie basior o dziwo. Casem było smutno a czasem... no... budziłem się z jękiem czesto. Nagle wpadłem na basiora. Szedł z smutkiem.
-wszytko ok?-zapytał melancholijnie
-hm...no... -podniosłem łeb popatrzyłem na nieo. Miał ładne oczy.
-Co?-zapytał spokojnie
-... ech. nieważne.. kishan jestem a ty?
-a czy to ważne-zwiesił łeb.
-no... po coś masz to imie to.. no chciał bym je znać-wzruszyłem ramionami.
-mhm...
-niewem... ale wydaje mi sie ze cie znam... nie widziałęm cie nigdy ale cie znam...XD
<cd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz