piątek, 2 maja 2014

Od Teksa


Wstałem rano w bardzo dobrym humorze. 
- Kolejny piękny dzień. -Mruknąłem przeciągając się. Samotne życie jest...fajne. Możesz robić co chcesz, jeść co chcesz, nie musisz się nikogo słuchać. Pomimo to, czasem brakuje mi towarzystwa. Nawet polować jest trudniej. 
Wszedłem w las. Wydawało mi się, że te tereny nie są zamieszkane, jednak gdy wchodziłem głębiej, coraz więcej rzeczy wskazywało, że jednak się mylę. Po 20 minutach poczułem specyficzny zapach wilków. Czyli jednak wataha. Odwróciłem się i podskoczyłem widząc niemałych rozmiarów basiora
- Co tu robisz?- spytał spokojnie jakiś samiec
-Em, ja tu tylko przejazdem...-zacząłem się tłumaczyć
-Nikt cie nie nauczył, że na terany innych watah się nie wchodzi? A właśnie skąd jesteś? Może ty jesteś szpie...
-Nie, nie jestem szpiegiem -Zapewniłem go po chwili dodając: - Nie mam watahy. Jestem samotnikiem. 
-Samotnikiem mówisz? Może przyłączysz się do nas? -Zapytał. 
A ja nie wiedziałem jaką decyzję mam podjąć. Jakaś część mnie chciała tu zostać, ale druga krzyczała: "A co z twoją niezależnością?! Ze swobodą? Zostawisz to wszystko?!". Chciałem czy nie, musiałem podjąć decyzję. 
- Wiesz co? Mogę zostać, to znaczy jeżeli nie będę przeszkadzał. 
- Nie będziesz. - zapewnił
- To ten...oprowadzisz mnie po terenach?
- Um, nie mam czasu. Poradzisz sobie sam?-spytał unosząc "brew"
- Raczej sobie poradzę. 
-Okej, to ja już będę się zbierał. -Powiedział i poszedł
No dobra. Czyli sam się muszę oprowadzić. Albo poprosić innego wilka. To znaczy, jeśli jakiegoś spotkam. 
Okej, starczy tego stania jak ten słup.-Odwróciłem się i poszedłem w przeciwną stronę niż niedawno spotkany basior. 
*spory kawałek drogi dalej*
Zmęczyłem się, przysiadłem więc. Tylko chwileczkę... Nagle coś wyskoczyło z krzaków i warcząc rzuciło się na mnie, przewracając na ziemię. "Coś" okazało się waderą. 
- Kim jesteś i co tu robisz? 
Zdezorientowany leżałem i gapiłem się na nią. 
-Yyyy, ja ten...
<Jakieś długawe to ;n; Jakaś wadera? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz