Poszedłem na codzienny spacer. Ryley.. Dzieciak uciekł. No bywa. Szedłem jako cżłowiek tak sobie ide nuce pod nosem i nagle widze czyjes plecy ktoś sie schyla.
-KARIN?-wyszeptałem i podszedłem Nie... Karin miał inne włosy.
-słucham?-zapytał ten ktoś///
-pomyliłem cie przepraszam... jestem gej a ty?-zapytałem wesoło
-czekaj co? jak masz na imie ?
-G.A.L.E-uśmiechnałem się zdziwony.
-och...
-a ty?
<xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz