środa, 23 kwietnia 2014

Od X CD Raito

- Hmm... W sumie to mogę. Ale no wiesz... Wolę się upewnić - powiedziałam.
Pożegnałam Raito, i ruszyłam. Przy granicy zmieniłam się w człowieka i spojrzałam  na zielone tereny. Będę za nimi tęsknić.

***

Minęło już 11 godzin, a ja wciąż niczego nie znalazłam. Padłam zmęczona na ziemię. Jak mucha. Patrzyłam w niebo, oddychając ciężko. I wtedy... 
Zobaczyłam samolot, z którego skakali spadochroniarze. Wszyscy już powyskakiwali, w środku został tylko pilot. Wysiliłam umysł, i samolot zaczął obniżać lot. Po chwili pilot również wyskoczył.
Teraz tylko trzeba wyjąć i przetransportować silnik. Z wyjęciem poszło łatwo, lecz z transportem nie radziłam sobie równie wspaniale. Musiałam użyć całej swojej siły, żeby przepchać silnik na marny metr.
Dlaczego nie użyłam magii?
Bo nie umiem używać telekinezy. Proste.

****

Po dwóch tygodniach dotarłam do granicy watahy. Była tam jakiś wilk. Krzyknęłam:
- POMÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓŻ!
I padłam na ziemię nieprzytomna.

<< Ktoś silny?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz