poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Od Icarius

Patrzyłam na wygłupy moich szczeniąt, a Aresa nie było w jaskini.
Ostatnio wszędzie się szlajał. Zaczęło mnie to denerwować.
W końcu wrócił do jaskini.
- Gdzieś ty był?! – Wywrzeszczałam.
- Na polowaniu. Nie udało mi się nic złapać. – Powiedział i spuścił głowę.
- Mogłeś chociaż powiedzieć, że idziesz!
Do jaskini przydreptali nasi synowie.
- Nie kłóćcie się. – Poprosił Magic.
- WYŁAZIĆ MI STĄD, JUŻ!!! – Już kompletnie się wydarłam, a oni pobiegli gdzieś obrażeni.
Przez chwilę patrzyłam jak biegną, ale za chwile znów wybuchłam:
- Czy ty nie pomyślałeś, że ja mogę się martwić?!
- Ale ja-
- Nie ma żadnych ,,Ale’’!!!
Podniósł łapę i już miał powiedzieć kolejną wymówkę, a ja znów zaczęłam:
- Nie próbuj się nawet bronić!
- Ahh, z tobą nie da się rozmawiać!
- A z tobą żyć! – Tym razem chyba przesadziłam.
Na chwilę nastała cisza, zdążyłam już ochłonąć.
- Czyli z nami koniec? – Zapytał smutno.
- Najwyraźniej... – Powiedziałam i z łzami w oczach wyszłam z jaskini.

<<END ;-;>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz